Zastaw się a postaw się? Czy naprawdę tak musimy działać?
Polska mentalność jest naprawdę dziwna. Potrafimy wziąć kredyt tylko po to, by goście nas nie obmówili, że za mało u nas zjedli… Zastaw się a postaw się?
Cotygodniowe pieczenie domowych ciast
Wesele w latach 80-tych
Do tej pory wspominamy rodzinne wesele, na którym mieli okazję być nasi rodzice z babcią. Był pewnie koniec lat 80-tych, południe Polski. Mogłoby się wydawać, że wiele wtedy nie było, jedzenie na kartki, ale jednak ślub z hucznymi obchodami musiał się odbyć. Gości było dość sporo, a więc przypuszczalnie tyle samo powinno być jedzenia. Otóż niekoniecznie… Rodzice do tej pory wspominają 3-dniowe wesele z poprawinami, na którym ,,najedli się” mnóstwo ciepłego – herbaty 🙂 Tani koszt, a jedzenie do swojej rodziny na później.
Wizyta u rodziny w latach 90-tych
Byłyśmy wtedy już na świecie, miałyśmy kilka latek i tym razem wybraliśmy się na wczasy na północ Polski do całkiem bliskiej rodziny. Rodzice, z racji tego, że mieszkali wtedy na gospodarstwie, postanowili wziąć ze sobą ziemniaki, dodatki, kaczkę, no ogólnie jedzenie mniejsze lub większe na czas pobytu u krewnych. Po dojeździe na miejsce okazało się, że ciocia chętnie zje kaczkę, młode ziemniaki schowała na później, rosołem poczęstowała tylko dzieci. Mówiła: Kąpcie się, kąpcie, ale woda taka droga…, co skutkowało tym, że nikt na wylegiwanie się w wannie nie miał już ochoty. Swoje jedzenie odłożyła na później, a zjadła nasze. To się nazywa przedsiębiorczość.
Zastaw się a postaw się?
Choć od tamtego czasu minęło tylko lub aż z 20 lat, tak naprawdę wiele się zmieniło. Teraz ludzie nie dość, że zapożyczają się na chrzciny, Komunię, czy ślub, to potrafią wziąć kredyt też na odprawienie świąt Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy. Nie liczy się to, czy nas tak naprawdę na to stać. Ważne, żeby sąsiedzi, bliższa i dalsza rodzina nas nie obmówili, że mieliśmy za mało wystawny stół. To do czego zmierza komercjalizacja jest już naprawdę sporym przegięciem.