Skąd wziąć pieniądze na podróże? Sprawdzone rady, które pozwolą Ci na kilka wycieczek w roku
Wiadomo lub też nie, że podróże z jednej strony są drogie, a z drugiej niskim kosztem można zwiedzić kawałek Polski. Skąd wziąć pieniądze na podróże? No właśnie.
Ile pieniędzy dać dziecku na wyjazd?
Bagaż podręczny – co możesz w nim mieć?
Uwiecznij na lodówce to co najważniejsze
Skąd wziąć pieniądze na podróże
Jakiś czas temu czytałam tekst Andrzeja, w którym pisał o tym, że już od nastoletnich lat odkładał pewną część zarobków, bodajże było to 10%, na specjalne konto, gdzie kwota gromadziła się, a on gdy trafiła się wyjątkowa okazja, mógł bez problemu spełnić kolejne swoje marzenie. Gdyby nie systematyczność i motywacja pewnie wielu z nas nie byłoby w stanie być w tym miejscu, w którym jesteśmy. Powiedzcie sami, zawsze się mówi: musimy odłożyć na wakacje co w praktyce, jak mniemam, wygląda podobnie jak u nas, czyli wszystko wydajemy, a gdy zostaje kilka tygodni do planowanego wyjazdu ganiamy po całej rodzinie, nerwowo przeszukujemy kalendarz w poszukiwaniu uroczystości (pamiętajcie, dzień wnuczki może być codziennie) i w efekcie pieniądze się gromadzą na ostatnią chwilę.
Odkładaj określoną sumę co miesiąc
O ileż łatwiej byłoby… ustalić sobie pewną kwotę miesięcznie, która nie obciąży naszego budżetu nadmiernie, nie spowoduje, że na koniec miesiąca będziemy się rozglądać za wszystkimi wyprzedażami, bo będziemy mieli dość tych samych składników i potraw, które jedliśmy przez ostatnie dni. Dzięki kwocie uzbieranej w ten sposób spędzimy czas tak, jak my chcemy. Zawsze wydaje się, że nie ma szans, aby jeszcze coś odłożyć, a bo zobaczymy nową torebkę, a to kupimy tony jedzenia, którego i tak nie jesteśmy w stanie przejeść albo kolejne książki, chociaż na półkach stoi jeszcze kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset do przeczytania, a Ty nie wiesz, za którą najpierw się zabrać. Brzmi znajomo?
Wyznacz sobie cele
Koniec z tym. Całe szczęście, że u nas to Martyna zarządza finansami, bo już dawno poszłybyśmy z torbami i nigdzie nie pojechały. Bo wiecie, jak to jest, ja bym chciała to, to i jeszcze tamto, a wtedy Martyna pyta się, czy jest mi to na pewno potrzebne. Albo ustalamy, że odkładamy pewną kwotę pieniędzy, wpłacamy żeby nas nie nęciło na lokatę i zaś czekamy na rezultaty. Swoją drogą, na rachunkach bankowych istnieje możliwość ,,zamrożenia” pieniędzy, co prawda procent nie jest zbyt wysoki, ale zawsze parę złotych może wpaść, a nas nie będzie kusiło, aby wybrać. Bo do lata jeszcze tak daleko…
… nic nie musisz
… więc nie musimy odkładać pieniędzy. Tak sobie tłumacząc wakacje spędzimy w domu, ewentualnie nad jeziorem, bo na nic innego nam nie starczy. Ogłaszamy pełną mobilizację 🙂 Bierzemy długopis do ręki, kartkę papieru i spisujemy w przybliżeniu nasze wydatki. Sprawdzamy i analizujemy, ile jesteśmy w stanie odłożyć. Może to być 100 zł, a może być też 20. Nie chodzi o to, aby odejmować sobie od ust, aby na siłę zaoszczędzić, ale nie wierzę, że nie macie tak, że czasem jak mamy za dużo pieniędzy to sobie myślimy, przynajmniej my tak mamy, no dobra, mamy jeszcze x złotych, do końca miesiąca zostało tyle i tyle dni, więc dlaczego tego nie wydać? Ano można stracić i nic nie mieć, a można odłożyć i mieć zaś większą kwotę do rozdysponowania np. na podróże.
Jasne, wymaga to samozaparcia i kontroli swoich wydatków. Ale warto. Spróbujcie, a za kilka miesięcy pochwalmy się swoimi osiągnięciami. Przyłączacie się do ,,akcji”? 🙂