Manana Bistro w Chorzowie. Restauracja uczestnika TopChefa
Manana Bistro w Chorzowie (ul. Wolności 15) to miejsce, do którego chciałyśmy się wybrać już od dawna. W końcu się nam udało.
Przemek Błaszczyk i Top Chef
Opowieść o tym miejscu należy zacząć od momentu, kiedy siedząc przed ekranem telewizora, czy komputera, z wielkim zainteresowaniem śledziłyśmy losy uczestników 3. edycji programu kulinarnego Top Chef. To właśnie wtedy, w finale obok Marcina Czubaka (restauracja Staromiejska 13 w Katowicach) i Bartłomieja Kuzianika, stanął Przemek Błaszczyk, właściciel Manana Bistro w Chorzowie. Skłamałybyśmy twierdząc, że gdzieś w skrytości ducha nie myślałyśmy, aby odwiedzić to miejsce. Marzenie to jednak wydawało się odległe i mało sprecyzowane. Gdy jednak okazało się, że Chorzów i Katowice dzieli tylko kilkanaście kilometrów, decyzja wydawała się być oczywista. Nie możemy przegapić takiej okazji. Tym bardziej, że to aż 7 godzin pociągiem pośpiesznym z naszego rodzinnego domu.
Ogródek letni i sala w środku
Miałyśmy jakieś mylne przekonanie, że miejsce to będzie miało dużo większą powierzchnię. Tymczasem zastałyśmy przytulnie urządzony ogródek i wnętrze, które pomieści ok. 25 osób. Manana Bistro to miejsce gdzie, z tego, co zauważyłyśmy, goście z przyjemnością przychodzą na lunch lub by napić się dobrej kawy. Burgera bez mięsa, poproszę. Pamiętacie, jak pisałyśmy Wam, trochę w żartach, a trochę serio, że najlepiej sprawdzić, czy dane miejsce jest warte polecenia poprzez zamówienie burgera bez mięsa? Korzystając z odpowiedniej pory zamówiłyśmy zestaw lunchowy, na który składała się zupa (tego dnia duo pietruszkowe) + burger (z karty – z ogórkiem konserwowym, cebulą, mięsem, sałatą i plasterkiem żółtego sera). Szczerze mówiąc, byłyśmy mocno zdziwione, gdy jedna z kelnerek nie mogła zrozumieć, że ma podać danie bez mięsa. No cóż. Na szczęście później obsługiwała nas już druga z dziewczyn. Zupa mocno pietruszkowa, została podana z dwoma kromkami ciemnego chleba. Burger był bardzo smaczny, ale jak za taką cenę oczekiwałybyśmy większej porcji.
Deser musi być
Jakże mogłybyśmy obyć się bez czegoś słodkiego na sam koniec? No nie da się. Zamówiłyśmy sernik z białej czekolady – niesamowicie słodki, zapychający, podany razem z orzeźwiającymi lodami porzeczkowymi, które w ciekawy sposób przełamywały słodycz ciasta. Z racji tego, że jest to mały lokal, wszystko słychać. A biorąc pod uwagę, że ani kelnerki, ani kucharze nic sobie nie robią z głośnego mówienia, klient słyszy całą konwersację dotyczącą zamówienia. Szczerze mówiąc, to dość nieznaczne. Zdążyłyśmy usłyszeć (a wcale nie trzeba było nasłuchiwać), że właściciela (Przemka Błaszczyka) nie ma. Być może właśnie dlatego w lokalu zapanowała taka żywiołowa atmosfera. Choć odczucia odnośnie tego miejsca mamy bardzo mieszane, doszłyśmy do wniosku, że polecimy Wam restobar Manana Bistro w Chorzowie jako miejsce idealne na lunch. Za ok. 20 złotych można zjeść smaczny dwudaniowy obiad. Wpadacie?