Za drzwiami w Gnieźnie. Miejsce idealne dla rodziców z dziećmi
Podczas wizyty w pierwszej stolicy Polski już ostatnim razem chciałyśmy wpaść do Za drzwiami w Gnieźnie (ul. Tumska 11), jednak już nie zdążyłyśmy. Postanowiłyśmy to więc nadrobić.
Za drzwiami w Gnieźnie
Lokal Za drzwiami w Gnieźnie już z zewnątrz zachęca do tego, aby go odwiedzić. Znajduje się prawie naprzeciw Kawiarni Atelier, jest już otwarty od godz. 10, więc nawet poranni podróżnicy i zwiedzający będą mogli coś przekąsić przed kolejnym ekscytującym dniem. W środku znajdują się dwie główne sale, jednak ta w głębi lokalu jest jeszcze podzielona na mniejsze, jednak nie są one już wydzielone ścianami.
Dużo zieleni, krzesełka dla dzieci
Wewnątrz znajduje się dużo zieleni, naturalnych roślin zarówno na stołach, jak i we wnękach okien. Już po przekroczeniu progu restauracji zewsząd otaczają nas rośliny. Super! Dzięki temu nie jest to oklepane, nie siedzimy znów w kolejnym mało interesującym pomieszczeniu, z którego chcemy jak najszybciej uciec. Dodatkowo znajduje się krzesełko dla dziecka. Nawet dwa. Podczas naszej wizyty akurat mama korzystała z krzesełka, aby posadzić tam dziecko i pociecha wyglądała na zadowoloną, a jej miejsce na stabilne. W lokalu byłyśmy dzień po Walentynkach, więc nikogo nie dziwiły fruwające Amorki na stylowych lampach. Wnętrze zachwyca i klienci to wyczuwają, bowiem cały czas ktoś się pojawiał.
Nasze zamówienie w Za drzwiami w Gnieźnie
Z dość bogatego menu zdecydowałyśmy się na Sernik z brzoskwiniami i gałką lodów oraz bitą śmietaną ( ciasto było polane sosem truskawkowym, który świetnie dopełniał smaku brzoskwiń. Samych kawałków owoców było może niewiele, jednak w niczym to nie przeszkadzało. Lody doskonale pasowały do deseru ) oraz Sałatkę z camembertem i gruszką ( początkowo nie byłam przekonana do tego połączenia, jednak szybko zmieniłam zdanie. Tak jak nie jadam sałat, tak tutaj w połączeniu z przepysznym sosem vinegrette, suszoną żurawiną oraz pestkami dyni, pochłonęłam większą część dania w kilka minut). Ostatnio zadajemy sobie pytanie, czy to nasze żołądki się tak skurczyły, czy w kolejnych lokalach porcje są coraz większe? Hmm. Pomyślimy 🙂 A tymczasem miejsce Wam polecamy. Chociażby do samej sałatki i sernika. O!