Praca zarobkowa kosztem życia prywatnego. Tak często wygląda prowadzenie firmy
Wiesz, jak jest. Tak bardzo chcesz. Założyć firmę, być samemu sobie szefem, mieć wolność wyboru. Tak bardzo, że okazuje się, że praca zarobkowa kosztem życia prywatnego to Twój chleb powszedni. A przecież to nie tak miało wyglądać…
Czy w czasie urlopu wypada wyłączyć telefon komórkowy?
Jak robić karierę, nie zapominając o własnych potrzebach?
Czy praca na etacie jest dla mnie odpowiednia?
Wiedziałam i deklarowałam już od czasów liceum, że nie chcę pracować na etacie. Myślę, że dusiłabym się w sztywnych ramach pracy od-do. Nikt nie traktował mnie wtedy poważnie. Najważniejsze to zdobyć wykształcenie i dobrze płatną pracę. Z pieniędzmi jakoś nigdy nie było mi po drodze. Myślę, że gdyby nie pomoc i wsparcie Martyny, na pewno nie byłybyśmy tutaj, gdzie jesteśmy. Decyzja podjęta. Zakładam firmę od 2 stycznia 2017 roku. Wielokrotnie podkreślałam fakt, że nie miałam wtedy pojęcia o podatkach, rozliczeniach. Praktycznie żadnego doświadczenia zawodowego. Na pierwszy ZUS pieniądze dała mi siostra. Z każdym kolejnym miesiącem było ciut lepiej. Słyszałam tylko ,,Najgorsze są pierwsze trzy lata, potem pójdzie już z górki”.
Dni były walką o przetrwanie i klienta. Dobrymi chęciami nie przygotuję posiłku, nie sprawię sobie żadnej przyjemności. Później zaczęły się problemy zdrowotne Martyny, brak pieniędzy, lekarze, kolejne leki. Wspominając tamten czas, cieszę się, że płaciłam 500 zł ZUS-u i nie musiałam martwić się o opłaty za mieszkanie, czy prąd.
Kolejna firma szansą na spędzanie wspólnego czasu
We wrześniu 2018 roku w końcu udało mi się namówić Martynę, żeby założyła swoją firmę. Raz, że nie mogła znaleźć odpowiadającej pracy, a dwa, chciałam mieć ją przy sobie. Tak po prostu. Czułam, że razem będziemy niezniszczalne. Kiedyś spędzałyśmy razem dużo czasu, praktycznie całe dnie. Byłyśmy nierozłączne. Miałam nadzieję, że wybierając wspólną pracę i dwa biurka, znów te czasy wrócą. Szybko jednak okazało się, że jeżeli ma się blisko 2000 złotych miesięcznych kosztów stałych to z pół miesiąca pracuje się na opłaty, a kolejne dni… pracuje się, by przeżyć. Uruchomiłyśmy dział korepetycji, dalej zajmuję się ubezpieczeniami, prowadzimy bloga. Martyna wydała ostatnio swoją książkę ,,Kraina bez książek”. To wszystko pochłania pieniądze i czas. Nie doszłyśmy do perfekcji, by utrzymać się z jednej odrośli.
Studenckie życie od pierwszego do pierwszego
Kiedyś śmiałyśmy się, że jesteśmy jak studentki, które chwytają się różnych zajęć, by dorobić do studenckiego budżetu. Po roku nieustannej pracy nie jest nam już do śmiechu. Praca zarobkowa kosztem życia prywatnego okazała się codziennością. Za wcześnie dzwoniące budziki, za późno kończące się zadania do ogarnięcia. Nie jest jak w bajce. Jest jak w ciężkiej, wyczerpującej psychicznie i fizycznie pracy. Czasem nachodzi mnie myśl, by rzucić to wszystko i wyjechać. Zniknąć. Ale wiesz co? Zaraz potem przychodzi kolejna refleksja, przecież ja lubię to robić. Cały czas dążyłam do tego, aby nie męczyć się w pracy od-do. To ja miałam wyznaczać reguły. Zarządzać swoim czasem. Decydować, jak go wykorzystam. Być panią swojego życia. Nie pozwolę, by praca zarobkowa kosztem życia prywatnego przesłoniła mi to, co najważniejsze. Wspólnie spędzony czas.
Praca zarobkowa kosztem życia prywatnego
Na początku zawsze jest trudno. Nie znam ludzi, którzy natychmiast osiągnęli sukces. Gdybym mogła cofnąć się kilka lat, być może na studiach pomyślałabym już o własnym biznesie. Powoli rozkręcała odrośle firmy, by za kilka lat cieszyć się spokojem. Przychodzi taki moment, kiedy rzucamy wszystko, pakujemy się i wyjeżdżamy. Praktycznie nie powinnyśmy odbierać telefonów, ale przecież relacje z ludźmi sprawiają nam przyjemność. Potem znów wracamy z nową energią i pasją do działania. Myślimy, co zrobić, by bardziej usystematyzować nasze zarobki. Przecież praca całodobowa nie trwa wiecznie. To krótki przystanek ku temu, by za kilka lat cieszyć się dobrze prosperującą firmą w mieszkaniu z widokiem na morze…