,,Nasze własne piekło” Natalia Nowak-Lewandowska. Skrzypaczka i taksówkarz. Czy przyszłość jest im pisana?
Nie miałam wcześniej przyjemności przeczytać innych powieści pisarki. Czas na nasze pierwsze spotkanie – ,,Nasze własne piekło” Natalia Nowak-Lewandowska.
Zbiory opowiadań. Czy warto dawać im szansę?
Spotkanie autorskie z Magdaleną Kordel w Poznaniu
Czy opłaca się zainwestować w Legimi?
Przyszłość zaplanowana od najmłodszych lat
Nina Wolska z pewnością nie miała łatwego dzieciństwa. Była długo wyczekiwanym dzieckiem swoich rodziców, zwłaszcza matki. Rodzicielka w wyniku zrządzenia losu zaprzepaściła swoją karierę skrzypaczki. Całą swą miłość do muzyki postanowiła przelać na córkę. Nina nie zna innego życia. Przez ponad 20 lat całe swoje życie poświęciła skrzypcom. Nie było czasu na spotkania towarzyskie, oderwanie od codziennych treningów. Zrządzeniem losu na swej drodze spotyka Artura Krymskiego, formalnie taksówkarza. To z pewnością nie jest grzeczny chłopiec, ułożony jak od linijki. To facet, który ma za sobą skomplikowaną przeszłość. Jednocześnie z nadzieją na lepszą przyszłość. U boku swojej Nutki.
,,Nasze własne piekło” Natalia Nowak-Lewandowska
,,Nasze własne piekło” Natalia Nowak-Lewandowska to powieść, którą pochłonęłam w jedno popołudnie. To 300 stron porządnej literatury, od której nie sposób się oderwać. Martyna uprzedzała mnie, że publikacje pisarki są oceniane i przedstawiane jako tej, która nie boi się trudnych tematów. I tym razem tak jest. Choć to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, już chcę więcej. Narracja prowadzona jest początkowo z dwóch punktów widzenia – Niny oraz Artura. Później wkrada się głos Wojtka, kolegi z pracy kobiety. To fascynująca historia o tym, jak los potrafi być przewrotny. Na ile jesteśmy w stanie nagiąć własne zasady, żeby spełniać oczekiwania. Innych, rodziców, znajomych, bliskich. To także historia kobiety i mężczyzny, którzy postanowili zawalczyć o lepszą przyszłość.
Chcę więcej takich powieści!
Zakończenie doprowadziło mnie do smutnej konkluzji, że to już koniec. Tej części. Nie ukrywam bowiem, że z ogromną przyjemnością zaraz chwyciłabym po kontynuację. Nie sposób tak zostawić tej historii, przejść obok niej obojętnie. Nina, która rozkwita niczym zamknięty kwiat. Wypuszcza pączki, odważa się myśleć o zmianie swojego życia, zerwania z życiem pod dyktando matki. Artur, którego sytuacja niegdyś zmusiła do trudnych decyzji. Czy los da szansę każdemu z nich zacząć nowe jutro? Z dala od piekła, które sami sobie zgotowali?