,,Malownicze. Tajemnica bzów” Magdalena Kordel. Lwów w książkowej odsłonie
Wszyscy, gdzie nie spojrzałam, zachwycali się ,,Tajemnicą bzów”. Mówili, że piękna, że wzruszająca, że oderwać się nie można. I co? Przeczytałam 100 stron i dosłownie nic.
,,Sezon na cuda” Magdalena Kordel
,,Wino z Malwiną” Magdalena Kordel
,,Malownicze. Wymarzony czas” Magdalena Kordel wyciska łzy
Potem kolejne sto i kolejne 200 i się popłakałam. Bardzo wyczerpująca to lektura. Zaczyna się w czasach przed 1 wojną światową w okolicach Lwowa, akcja zostaje poprowadzona przez czasy II wojny światowej, Powstania Warszawskiego aż po czasy współczesne. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że te losy trzeba spisywać. Trzeba o tym mówić. Bo Ci ludzie, którzy żyli w tamtych czasach powoli odchodzą z tego świata, mają już wnuki, może i doczekali się prawnuków. Ale których młodych interesuje dzisiaj ta historia, która już nas nie dotyczy? Bo to przecież było tak dawno temu. Nie pytamy, nie interesuje nas, jakie nasze babcia, czy dziadek mieli dzieciństwo. Czy nie musieli uciekać przez zbłąkaną śmiertelną kulą? Czy nie stracili w tym czasie ukochanego, bliskich? Magdalena Kordel w swojej najnowszej pozycji zwraca na to szczególną uwagę. Na to, aby pamiętać. Aby o tym mówić. Bo bez takich publikacji pamięć o tych ludziach nie przetrwa. A bynajmniej będzie jej trudno przebić się w dobie dzisiejszej techniki i nowych technologii.
Uwielbiam serię ,,Malownicze”
Główną bohaterkę, Madeleine, zdążyliśmy poznać już w poprzednich 2 tomach Malowniczego – ,,Wymarzonym domu” oraz ,,Wymarzonym czasie”. Magda uciekła z tętniącego życiem miasta, gdzie każdy gdzieś gonił do Malowniczego. Od czasu przybycia wiele w jej życiu się zmieniło, jednak nie będę tutaj tego zdradzać, aby nie psuć przyjemności z lektury tym, którzy dopiero mają ją przed sobą. Tym razem w Malowniczem pojawia się nieznajomy mężczyzna, który interesuje się Leontyną, staruszką prowadzącą sklepik z przedmiotami, które mają duszę. Kobieta w swoich wspomnieniach wraca do lat dziecięcych, do losów jej rodziców, dziadków. W ten oto sposób poznajemy historię Lwowa, okupowanej Warszawy oraz… wielkiej miłości.
Jestem zachwycona!
Muszę przyznać, że na początku pomyślałam sobie o co ten zachwyt, ot co, lekka książka, poczytam jeszcze trochę i tak nie mam nic lepszego do roboty. Trudno jednak było mi się od niej oderwać, coś ciągnęło mnie do tej historii. Chciałam poznać dalsze losy głównych bohaterów, rodziny Leontyny, losy powstańców. Pomyślałam, że przecież na temat wojny powstało już tyle publikacji i opartych na faktach, i wplecionych w fabułę różnych powieści, że więcej już się chyba nie da wyciągnąć z tego tematu, czegoś nowego, odżywczego. Jakże bardzo się myliłam. Niesamowicie zżyłam się z bohaterami przedstawionymi na kartach ,,Tajemnicy bzów”. Razem z nimi przeżywałam każdy wybuch wojny, każdy cudem przeżyty dzień. Widziałam, jak walczą, czułam ich strach. Na koniec płakałam razem z nimi. Bo ilu z tych ludzi już nie ma wśród nas? Czy ktoś jeszcze o nich pamięta? Chodzimy na zbiorowe mogiły, być może nawet zapalimy świeczkę, ale czy zastanawiamy się, ilu ludzi zginęło? Ile bezimiennych ofiar musiało ponieść tę ofiarę?